wtorek, 24 stycznia 2017

Witam.

      02 stycznia 2017 roku, pojechaliśmy do szpitala USD w Prokocimiu, po konsultacjach z lekarzami. Port nie wyglądał dobrze i w tym dniu zapadła decyzja o jego usunięciu. 

Operacja odbyła się 4 stycznia. Oprócz usunięcia portu miał być montowany PICC, ale później jak się okazało, nie było to możliwe, ze względu na zakażenie portu i z obawy o zakażenie samego PICC-a.

Przez kilka dni miał podawany antybiotyk i zwiększoną ilość czynnika przez wenflon, a od soboty 07 stycznia po raz pierwszy czynnik podano dożylnie.

W kolejnych dniach żona uczyła się wkłuwać do żył na pielęgniarkach i na mnie, by później spróbować u Szymona, co się udało.

09 stycznia wyszliśmy do domu i od tego czasu, czynnik podajemy w domu do żyłki. Czasem jest za pierwszym razem, a czasem jest kilka wkłuć, bo zdarzyło się, iż żyłka pękła. Sam Szymon bardzo dzielnie znosi całą sytuację, która jest dla niego nowa, jak i dla nas, pomału się oswajamy i jest dobrze.

Teraz jesteśmy na etapie wzmacniania żył, czyli ćwiczenia piłeczką i odpowiednie witaminy, tu się sprawdza Rutinoscorbin, oraz rady rodziców innych dzieci chorych na hemofilię (przed w kłuciem, nawodnienie, masaż, mycie pod ciepłą wodą).


Pozdrawiam,
Marcin -tata Szymona