wtorek, 5 maja 2015

Maj

Przyszedł maj...........a wraz z nim nowe życie.
Nie ma to jak rześki poranek, ptaszki śpiewają, słoneczko świeci i wszystko kwitnie, aż się chce wstawać do przedszkola.

Muszę powiedzieć, że przedszkole bardzo mi się spodobało i będzie mi go brakować w wakacje, które są już za dwa miesiące.
Mam kilka kolegów i koleżanek, ale są i też łobuzy, którzy trzymani są ode mnie z daleka, bo wiadomo oberwać zabawką w głowę nie łatwo a potem wiadomo, uraz, panika, czynnik i nie smak pozostaje. 
Na szczęście -odpukać- takich przykrych incydentów nie miałem i oby ich nie było nigdy.

Profilaktyczne leczenie jakie teraz mam 3x w tygodniu po 500 j., pozwala mi funkcjonować normalnie nie mając samoistnych wylewów. Drobne siniaki się zdarzają, ale nie wymagają podania czynnika, wystarczy zimny żelowy kompres, żel Arnika i złagodzone. 

Port w klatce piersiowej, przez który mam podawany czynnik, mam już 2 lata i 8 miesięcy, póki co sprawuje się dobrze i dzięki temu moje żyłki są oszczędzane.
Teraz stosuje się inne rozwiązanie tzw. przetokę, która jest wstawiana w żyle i ją rozszerza i w tym miejscu wbija się igłę. Nie wiem jak to się sprawdza w praktyce ale znam chłopca, który ją ma więc zapytam jego mamy. Jak będę coś wiedział to opiszę.

Czy ja będę miał coś takiego, jak długo będę miał port, zobaczymy wszystko zależy od mojego rozwoju, stylu życia i oby bez zakażeń.

To na tyle, a jeżeli ktoś by chciał o coś zapytać, to proszę w komentarzach, chętnie odpiszę.

Ślę całuski,
Szymi.